Na początek trochę o nomenklaturze.
Ambrotypia, ferrotypia i mokry kolodion to jedna "rodzina" technik fotograficznych. Ambrotypia i ferrotypia wykorzystują technikę mokrego kolodionu, a różnią się podłożem na którym umieszczona jest emulsja. Ambrotypię wykonuje się na szkle,a ferrotypię na polakierowanym na czarno metalu (aluminium, stal).
Gotowe ambrotypie są na ogół, dla ochrony, zamknięte w ramkach pod szkłem. Ambrotypia na przezroczystym szkle to lekko niedoświetlony
obraz negatywowy i żeby zobaczyć go jako pozytyw musimy podłożyć czarny materiał w celu optycznego odwrócenia negatywu w obraz pozytywowy.
Proces mokrego kolodionu wynalazł Frederick Scott Archer w 1851 roku, (do wynalazku znacznie przyczynił się też Gustav Le Gray) i był on powszechnie stosowany aż do wprowadzenia suchej płyty na początku 1880 roku.
Proces był bezpieczniejszy i wygodniejszy niż jego poprzednik - daguerrotypia i dawał o wiele ostrzejsze obrazy niż współczesna mu kalotypia.
Nazwa " mokry kolodion" pochodzi stąd, że cały proces od momentu przygotowania szklanej płyty, poprzez wykonanie zdjęcia i proces wywoływania musi się zakończyć w czasie kilku minut, gdy emulsja jest wilgotna.
Zalety: w porównaniu do kalotypii, czyli pierwszego fotograficznego procesu negatywowo-pozytywowego, daje obrazy o znacznie lepszej ostrości i zakresie tonalnym, umożliwia krótszy czas naświetlania, a w połączeniu z albuminowymi papierami daje odbitki o bardzo wysokiej jakości.
Wady:konieczność wykonania całego procesu w ciągu kilku minut. Nie jest to wielkim problemem w przypadku pracy w studio ale w plenerze to już spore wyzwanie logistyczne. Szczególnie przy bardzo dużych formatach przyda się SUV lub przyczepa kempingowa.
A jak z podróżowaniem z przenośną ciemnią radzi sobie amerykański fotograf John Coffer? Tak może być chyba tylko w Stanach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz